Lepkość pod lupą – cała prawda o oleju silnikowym, którą przemilczano

Rozprawiamy się z mitami, legendami i motoryzacyjnymi opowieściami spod znaku „im gęstszy, tym lepszy”

Olej silnikowy – strażnik serca Twojego auta

Większość kierowców traktuje olej silnikowy jak tło – obecny, ale niewidoczny. Zalewany, wymieniany, czasem dolewany, ale rzadko analizowany. To jeden z tych elementów eksploatacyjnych, które – dopóki wszystko działa – nie zaprzątają nam głowy. A jednak olej to znacznie więcej niż tylko smar. To jak krew w organizmie: oczyszcza, chłodzi, chroni, smaruje i zapewnia życie. Bez niego każdy nowoczesny silnik momentalnie zacząłby się po prostu rozpadać.

Tymczasem wokół tego tematu narosło tyle mitów, półprawd i motoryzacyjnych legend, że można by nimi zapełnić całą książkę. Jednym z najczęściej powtarzanych i jednocześnie najbardziej mylących tematów jest... lepkość. Słowo brzmi technicznie, może nawet nudno, ale jego znaczenie w praktyce przekłada się na żywotność silnika, ekonomikę spalania i komfort codziennej jazdy.

Im gęstszy, tym lepszy? Niekoniecznie

Wielu kierowców – zwłaszcza tych starszej daty – uważa, że „prawdziwy” olej to taki, który jest gęsty, treściwy, niemalże lejący się jak miód. Mało kto zastanawia się, co oznacza ta gęstość w praktyce. Czy to rzeczywiście lepsza ochrona, czy może przekonanie odziedziczone po czasach, gdy technologia silników była znacznie bardziej prymitywna?

Prawda jest taka, że nadmierna lepkość może bardziej szkodzić niż pomagać. Współczesne silniki – szczególnie te z turbosprężarką i systemami zmiennych faz rozrządu – są projektowane z niezwykłą precyzją. Mają niewielkie luzowania, cienkie kanały olejowe i wymagają błyskawicznej cyrkulacji oleju od pierwszych sekund po odpaleniu. Gęsty olej nie nadąża za tą dynamiką. W chłodne dni może potrzebować nawet kilkunastu sekund, by dotrzeć do najdalszych zakamarków silnika. A każda sekunda pracy „na sucho” to krok bliżej do zatarcia.

Oczywiście, są sytuacje, w których wyższa lepkość może mieć sens – na przykład w przypadku silników wysilonych termicznie, eksploatowanych w ekstremalnych warunkach. Ale nie oznacza to, że im więcej „czujesz” oleju między palcami, tym lepiej dla Twojego auta. Często wręcz przeciwnie.

Zimowy olej? Tylko zimą? Fałsz!

Oznaczenia lepkości, takie jak 5W-30 czy 0W-40, przez wielu są traktowane z podejrzliwością. Wciąż panuje przekonanie, że im niższa liczba przy „W”, tym bardziej zimowy olej, a wyższa – tym bardziej letni. To bardzo duże uproszczenie. W rzeczywistości te parametry oznaczają nie tyle „sezonowość”, co zdolność oleju do zachowania płynności przy ekstremalnych temperaturach – zarówno niskich, jak i wysokich.

Oleje wielosezonowe – a dziś niemal wszystkie właśnie takie są – zostały zaprojektowane z myślą o całorocznej pracy. Przykładowo: olej 0W-40 nadaje się zarówno do uruchamiania auta w mroźne zimowe poranki, jak i do jazdy w letnich upałach po autostradzie. To, że ma niską wartość „zimową”, nie oznacza, że jest „za rzadki” – oznacza, że szybciej się rozprowadza i chroni silnik od pierwszych obrotów wału korbowego. A tego potrzebują wszystkie silniki – nie tylko w grudniu, ale i w czerwcu.



Starszy silnik? Wiadro smoły? Nie tędy droga

Często spotykaną praktyką – zwłaszcza w przypadku starszych samochodów – jest zmiana oleju na gęstszy. Kierowcy, widząc wzmożone zużycie oleju, w panice sięgają po 15W-40 lub 20W-50, zakładając, że gęstszy olej „uszczelni” silnik. I rzeczywiście – często przestaje dymić, znika problem z dolewkami. Ale to tylko pozory.

Taki olej, choć na pozór „działa”, może powodować jeszcze większe szkody. Utrudnia pracę popychaczy hydraulicznych, powoduje odkładanie się nagarów, a w przypadku jednostek z turbosprężarką – prowadzi do niedostatecznego smarowania łożysk. Silnik przestaje oddychać. Wzrasta temperatura pracy, pojawiają się mikroprzytarcia i zmniejsza się efektywność spalania.

Zamiast maskować problem, warto go zdiagnozować. Może winne są zużyte pierścienie tłokowe, może zawory wymagają regulacji, a może wystarczy użyć nowoczesnego oleju z dodatkami czyszczącymi. I co najważniejsze – podjąć decyzję na podstawie wiedzy, a nie legend z forum internetowego.

„Taki sam olej, tylko tańszy” – naprawdę?

Czasem spotykamy się z opinią, że skoro na dwóch butelkach widnieje oznaczenie 5W-30, to oleje są identyczne. Niestety, nic bardziej mylnego. Klasa lepkości to tylko punkt wyjścia. Dwa produkty o tej samej lepkości mogą różnić się diametralnie pod względem jakości bazy olejowej, składu dodatków, stabilności termicznej i odporności na utlenianie.

Olej to dziś zaawansowany technologicznie produkt chemiczny, który musi sprostać dziesiątkom wymagań producentów silników. Dlatego warto zwracać uwagę nie tylko na oznaczenia lepkości, ale też na normy i aprobaty producentów aut. Olej, który „pasuje do wszystkiego”, często w rzeczywistości nie pasuje do niczego naprawdę dobrze.

Czy można samemu dobierać lepkość oleju?

Wielu kierowców kieruje się intuicją. „Zimą wezmę coś rzadszego, latem coś gęstszego.” Inni wybierają olej według zasady „im więcej kosztuje, tym lepiej”. Tymczasem najbezpieczniejszym, najbardziej rozsądnym i profesjonalnym rozwiązaniem jest po prostu... stosowanie się do zaleceń producenta silnika.

Każdy silnik ma inne wymagania. Inna konstrukcja, inna kultura pracy, inne obciążenia. To inżynierowie danego koncernu najlepiej wiedzą, jaki olej najlepiej współpracuje z jednostką, którą zaprojektowali. Ignorowanie tych zaleceń to jak wlewanie coli do ekspresu ciśnieniowego – może jakoś działa, ale długo nie pociągnie.

Czas a jakość oleju – niebezpieczna iluzja oszczędności

„Nie jeżdżę dużo, więc oleju nie trzeba wymieniać” – kolejny z mitów, który potrafi skrócić życie silnika bardziej niż intensywna eksploatacja. Olej starzeje się nie tylko od przejechanych kilometrów, ale też od upływu czasu. Wchłania wilgoć, traci właściwości smarne, rozkładają się dodatki ochronne.

Auto, które stoi przez rok w garażu bez uruchamiania, wcale nie ma „świeżego” oleju. Przeciwnie – często olej w takim silniku jest bardziej szkodliwy niż w aucie, które robi 30 tysięcy kilometrów rocznie i wymienia olej regularnie.

Zaufaj profesjonalistom – warsztat samochodowy to Twoja tarcza

W świecie pełnym motoryzacyjnych mitów, warto mieć swojego przewodnika. Miejsce, gdzie wiedza techniczna idzie w parze z doświadczeniem. Dobrze wyposażony warsztat samochodowy Kraków to nie tylko hala z podnośnikiem – to centrum diagnostyki, serwisowania i prawdziwej opieki nad Twoim samochodem.

To tam dobiorą właściwy olej, wykonają płukanie silnika, zdiagnozują zużycie pierścieni czy układu rozrządu. To tam dowiesz się, co naprawdę dzieje się z Twoim silnikiem – bez mitów, legend i „wujków” z forum.

Lepkość bez tajemnic

Lepkość oleju silnikowego przestała być pojęciem zarezerwowanym dla inżynierów i mechaników. Dziś każdy kierowca powinien rozumieć, jak kluczową rolę odgrywa dobrze dobrany olej. Zbyt gęsty, zbyt rzadki, nieodpowiedni do konstrukcji silnika – każdy z nich potrafi wyrządzić więcej szkody niż pożytku.

Świadomy kierowca to taki, który nie ufa mitom. Taki, który pyta, sprawdza i wybiera mądrze. A najlepiej – robi to we współpracy z profesjonalnym warsztatem samochodowym, dla którego Twój silnik to nie tylko maszyna, ale coś, co warto chronić i utrzymać w najlepszej możliwej formie.


Artykuł powstał przy współpracy z firmą https://autoden.pl/

Komentarze